Studio Rzeczy Waznych
  • O NAS
  • OFERTA
  • Blog

Feel good movie, czyli jakie filmy podnoszą nas na duchu?

2/4/2021

 
Obraz


Jest takie określenie na pewien rodzaj filmu - „feel good movie”, czyli taki, który sprawia, że czujemy się dobrze. Oczywiście produkcje tego typu są bardzo różnorodne, bo wiele czynników może sprawić, że poczujemy się komfortowo: to może być jedzenie, a nawet sam proces jego przygotowywania, podróże, zmiany w życiu lub odwrotnie – zatrzymanie się na chwilę... 


​
Natalia: Ostatnio słuchałam ciekawego wywiadu z Shauna Niequist, która powiedziała, że kultura i proces twórczy (rozumiane bardzo szeroko) pełnią bardzo ważną funkcję, bo pomagają ludziom radzić sobie z trudnymi doświadczeniami. Poszerzają perspektywę, ale też dają możliwość przekierowania uwagi na coś innego niż to, co ich trapi. Julia, dlatego właśnie pomyślałam, że zapytam Cię o filmy, które mogą pomóc mi i moim czytelnikom uporać się z momentami smutku i nostalgii. Najpierw jednak powiedz dwa słowa o sobie. Czym się zajmujesz? 


Julia: Prowadzę blog Autostopem przez Kulturę. Piszę przede wszystkim o popkulturze, którą zaczęłam pasjonować się już podczas studiów – jestem antropologiem kultury i z tej perspektywy patrzę na to, co się pojawia w przestrzeni publicznej. Szczególnie fascynuje mnie Japonia, ale też inne kraje azjatyckie i bardzo często nawiązuję do nich w swoich artykułach i postach.

Są filmy, które poprawiają nastrój, sprawiają, że po prostu lepiej się czujemy. Czy mogłabyś polecić takie, które np. koją duszę? Wyciszają, uspokajają, leczą?

Jest takie określenie na pewien rodzaj filmu - „feel good movie”, czyli taki, który sprawia, że czujemy się dobrze. Oczywiście produkcje tego typu są bardzo różnorodne, bo wiele czynników może sprawić, że poczujemy się komfortowo: to może być jedzenie, a nawet sam proces jego przygotowywania, podróże, zmiany w życiu lub odwrotnie – zatrzymanie się na chwilę.
Takim filmem jest dla mnie „Między słowami” Sofii Coppoli. Dwójka nieznajomych obcokrajowców czuje się zagubionych w obcej kulturze, są samotni i w tym wyobcowaniu znajdują siebie. Chcę zwrócić uwagę, że wielu związanych z Japonią specjalistów zarzuca tej produkcji stereotypowe potraktowanie Japończyków i Japonii, a także wiele nieścisłości. Jednak psychologicznie przesłanie filmu jest jasne: nieważne, jak bardzo jesteś samotny lub samotna, zawsze możesz znaleźć bratnią duszę. I ta świadomość koi.

Ciekawym rodzajem „feel good movie” są filmy o jedzeniu, które poprawia nastrój i prowadzi do pewnego rodzaju równowagi. Przykładem jest południowokoreańska produkcja „Kawałek ziemi”, która niestety nie znalazła się w szerokiej dystrybucji, ale ostatnio była pokazywana podczas Festiwalu Filmowego Pięć Smaków. Film opowiada o młodej kobiecie, która wraca do opuszczonego, rodzinnego domu na wsi, w którym niegdyś mieszkała z matką. Przez całą historię widzimy, jak w zależności od pory roku bohaterka przygotowuje różne potrawy, a proces gotowania, który w tym filmie jest – tak jak wspomniałaś – procesem twórczym, leczy jej duszę.

W tym filmie chyba też możemy obserwować lecznicze działanie natury?

Tak, film celebruje obcowanie z przyrodą, która jest podstawą harmonii. Oczywiście jest w tym pewna nostalgia i pojawiają się trudne wspomnienia bohaterki, ale żeby stworzyć dobre „feel good movie” w opowiadanej historii musi być jakaś rysa smutku, żeby było na czym budować tą wewnętrzną przemianę, poprawę nastroju.
Polecam też filmy w reżyserii Naoko Ogigami, np. „Okulary”, „Jadłodajnia pod Mewą”. Jej dzieła charakteryzują się bardzo specyficznym poczuciem humoru, groteską, ale też pewną baśniowością. Widać to szczególnie w „Jadłodajni pod Mewą”, w której kultura japońska łączy się z fińską. Do założonej w Finlandii przez Japonkę restauracji przychodzą goście w pewien sposób zagubieni, poszukujący ciepła i przyjaźni. W „Okularach” natomiast mamy bohaterkę, która przyjeżdża do tajemniczego, malutkiego hotelu na Okinawie. Szybko okazuje się, że gospodarze są bardzo specyficzni, jakby wyjęci z innej bajki, z realizmu magicznego. Pojawiają się i znikają. Jak sami mówią, goście przyjeżdżają do nich, aby „zmierzchać”. Z biegiem czasu rozumiemy, że chodzi im o odpoczynek, regenerację, wyciszenie, zajrzenie w głąb siebie.

A co poleciłabyś w innym klimacie, bardziej energetycznym, dynamicznym? Skierowanym na działanie?

Wdzięcznym tłem filmów tego typu są Włochy. Tutaj też mamy celebrację jedzenia. Bardzo dużo radości dało mi „Pod słońcem Toskanii” – dzieło o Amerykance, która pod wpływem impulsu nabywa zrujnowany (ale urokliwy) dom we Włoszech i stopniowo odbudowuje wraz z nim swoje życie. Piękny jest również film „Made in Italy”. Bohaterowie – ojciec i syn, wracają do swojej starej, opuszczonej posiadłości we Włoszech i, równolegle z odbudowywaniem domu (pierwotnie z intencją sprzedania go), naprawiają również relacje między sobą, radzą sobie z wewnętrznymi niepokojami oraz lękami.

Czy możesz coś jeszcze polecić na poprawę naszego zimowego, smutnego nastroju?

Jak zima, to takim oczywistym „feel good movie” jest “Love Actually”. To już klasyk.

Spojrzałam przed chwilą na książkę Elisabeth Gilbert i przypomniał mi się jeszcze film „Jedz, módl się i kochaj”. To film o przemianie, wyciszeniu…

Tak. To też jest kino drogi. Bardzo kobiece i inspirujące – o bohaterce, która wyrusza w podróż, by zrobić sobie przerwę od życia i odnaleźć siebie, a może nawet właśnie w rezultacie nowe życie. Jak już jesteśmy na tym tropie, to polecam wspaniałą „Dziką drogę” z Reese Witherspoon. I mniej popularny, ale ciekawy portugalski film „Kot, Chińczyk i Mój Ojciec”, gdzie bohaterką jest dziewczyna chora na agorafobię, ale pewien zbieg okoliczności sprawia, że zostaje zmuszona do wyruszenia z Sewilli do rodzinnej Portugalii. Podróż nie jest długa, ale dla niej oznacza otwarcie się na świat i pokonanie swoich ograniczeń.

Wszystkie filmy, które wymieniłaś, związane są z poznawaniem innych kultur :)

Faktycznie. Do tej kolekcji dorzucę jeszcze francusko-hiszpański „Smak życia” o studentach różnych narodowości, mieszkających razem w Barcelonie. Film w ciepły sposób pokazuje i celebruje różnice kulturowe, a także zdecydowanie poprawia nastrój. Polecam!
 
Julia Koszewska jest antropologiem kultury, od ponad 4 lat prowadzi blog „Autostopem Przez Kulturę”. Autorka wielu badań etnograficznych i antropologicznych, m.in. na temat wzajemnych wpływów japońskiej historii i popkultury, a także zjawiska “mrówek” i przemytnictwa na pograniczu polsko-ukraińskim. Absolwentka kursów scenariopisarskich i współpracowniczka firmy producenckiej Bahama Films w zakresie pisania scenariuszy do serialu paradokumentalnego “Gliniarze”. Scenariusz jej filmu krótkometrażowego “Synora” został nagrodzony trzecim miejscem w konkursie scenariuszowym Bahama Films.
 
Rozmawiała,
Natalia Gozdowska



Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.

Lokalizacja

Kontakt

Mail: gozdowskanatalia@gmail.com
Tel. 792 17 10 81

Numer konta: 40 1140 2004 0000 3902 7737 3321
​
​Polub nas na Facebooku:
https://www.facebook.com/studiorzeczywaznych/
  • O NAS
  • OFERTA
  • Blog